Grrrr!

Luàna Bajrami (którą znacie chociażby z roli w "Portrecie kobiety w ogniu") potrafi zachwycić reżyserią, równocześnie jednak pozostawia spory niedosyt jako autorka scenariusza. 
Jeśli zbijać bąki, to tylko z kumpelami. Nierozłączne Li (Era Balaj), Jeta (Urate Shabani) i Qe (Flaka Latifi), jak na chłopczyce z prawdziwego zdarzenia przystało, wożą się po kosowskim przedmieściu, gadają głośniej niż ponoć wypada i kopią piłkę w pustym basenie. Rozbite butelki po piwie to także ich sprawka. Gdy dorośli nie patrzą, kryją się przed światem w przycmentarnej ruinie. Gdy, splecione w jedno ciało, radośnie tańczą, żadne spojrzenia im nie wadzą. Czerpią z tego, co mają, lecz jest tego niewiele. Fantazjują o przyszłości, studiach, życiu gdzieś dalej i intensywniej, świadome, że fantazje to jedyne, na co mogą sobie pozwolić. A może tak im się tylko wydaje?

We "Wzgórzu ryczących lwic" pytanie o sprawczość młodych kobiet we wciąż faworyzującym mężczyzn, zniszczonym przez wojny kosowskim kraju cały czas unosi się w powietrzu. Wakacyjna sielanka, tak chętnie wykorzystywana w gatunku coming of age, ma tu swoje blaski, ale i społecznie uwarunkowane cienie, które nieuczciwie byłoby zrzucić tylko na karb młodości chmurnej i durnej. Kojarzące się z wakacyjnym bezczasem cisza, spokój i piękno przyrody coraz mocniej frustrują spragnione podniet i doznań bohaterki. Przełknięcie goryczy, wzięcie sprawy w swoje ręce i zawalczenie o własną przyszłość wyrwie ich ze stuporu, a w nas zrodzi skojarzenia z niebaczną na realia bandycką fantazją w rodzaju "Bling Ring". Debiutowi 20-letniej Luàny Bajrami (urodzonej w Kosowie Francuzki) bardzo daleko jednak do popkulturowego naddatku i eskapizmu "Death Proof". Nieco trafniejsze będą skojarzenia z okrojoną z budżetu opowieścią o siostrzanej miłości w rodzaju "Thelmy i Louise". Najuczciwiej będzie jednak przyznać, że to turecki "Mustang" Deniz Gamze Erguven patronuje opowieści: w tej baśni o dojrzewaniu kulturowe realia dyszą za uchem i ciążą na ramieniu.

Tym większa radość, gdy choć na chwilę udaje nam się uwierzyć w sukces buntujących się dziewcząt. Wówczas ekran zalewa nastoletnia witalność, a wyzwolone z metaforycznych i dosłownych gorsetów ciała uwodzą swoją niefiltrowaną fizycznością. Jest pot, trądzik i rozwiany włos; staniki już dawno poszły do kosza. W obiektywie (również debiutującego) Hugona Paturela cudownie obsadzone aktorki uwalniają się także z seksualizującego męskiego spojrzenia. Fizyczność jest tu kontemplowana, lecz nachalna pożądliwość gdzieś sobie poszła. W rzeczywistości, w której z niespełniającej męskich oczekiwań kobiety robi się "kurwę", "Wstydźcie się!" jest na porządku dziennym, a wujek, sąsiad lub kolega jest sędzią lub zagrożeniem, nasze damskie trio – bez żadnej deklaracji na ustach – walczy, by być ponad tym. I skutecznie na tym systemie żeruje. We "Wzgórzu ryczących lwic" młodość okazuje się sprawczynią nowości, laboratorium fizycznych doznań, amatorką szaleństwa i dawczynią wyzwolenia.

Luàna Bajrami (którą znacie chociażby z roli w "Portrecie kobiety w ogniu") potrafi zachwycić reżyserią, równocześnie jednak pozostawia spory niedosyt jako autorka scenariusza. Prościutka i, mam wrażenie, niekonsekwentna symbolika kosowskich pejzaży prowadzi tę opowieść w ślepą uliczkę – dezercja z więzienia rodzinnego miasta zbyt upodabnia się do doskwierającego dziewczynom stuporu, by ich intencje (lub szczęśliwość) były wiarygodne. Z kolei wspomniany wcześniej wakacyjny bezczas pozbawia tę opowieść kontekstu epoki, jakichkolwiek pobocznych wątków, ważniejszych wydarzeń definiujących bohaterki i ich relacje w lokalnym społeczeństwie, które ożywiłyby ich perypetie. Koniec końców łatwo snuć z nimi baśniową, fotogeniczną fantazję, lecz trudno uczciwie oszacować ich racje. Kibicowałbym im i na końcu świata, ale nawet nie wiem, czy powinienem. Taka to supermoc bohaterek i równoczesna słabość ich filmu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones